Seniorzy, a praca - 2024-07-04
Małgorzata Maria Topolska
Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Białymstoku.
Autorka cyklu felietonistycznego Z kącika Rzecznika…
Dziś o lekarzach z wieloletnim stażem pracy.
Obiecałam pisać o sprawach, które wpływają do biura Rzecznika. W ostatnim okresie znacznie zwiększyła się liczba skarg na lekarzy ze starszej grupy wiekowej.
Sama nie jestem już nastolatką, 35 lat pracy poza mną w tym 28 lat dyżurowania, pewne zużycie materiału jest zauważalne 😉 ZUS płaci, ale ponieważ zdrowie dopisuje to i pracować jeszcze się chce. Chce się także podnosić kwalifikacje, uczestniczyć w szkoleniach towarzystw naukowych, jeździć na zjazdy, czytać artykuły naukowe, wszystko po to, żeby wiedza była świeża, a nie z czasów studiów czy okresu zdawania specjalizacji. Przypominam, że w celu nadzoru nad szkoleniem podyplomowym Minister Zdrowia dnia 6 października 2004 r. wydał rozporządzenie w sprawie sposobów dopełnienia obowiązku doskonalenia zawodowego, z nowelizacją dnia 28 września 2017 r. W tym roku mija 20 lat od wydania rozporządzenia i niech się uderzy w piersi ten kto nigdy nie złożył w Izbie Lekarskiej dokumentacji potwierdzającej podnoszenie kwalifikacji. Uwaga! Ten donośny huk jaki się rozległ może uszkodzić słuch.
Aby dać radę fizycznie i psychicznie zdecydowanie zmniejszyłam liczbę godzin pracy a co za tym idzie liczbę badanych pacjentów. Mniej pracy, mniej zmęczenia. Mniej zmęczenia, większa ochota na kontakt z pacjentami i więcej cierpliwości do ich problemów. Empatia jest odwrotnie proporcjonalna do liczby pacjentów – takie odkrycie, którym zgodnie z zapisami Kodeksu Etyki Lekarskiej dzielę się z koleżankami i kolegami starszymi i młodszymi.
Przez lata pracy zawodowej musiałam także zmienić podejście do pacjentów. We wcześniejszym okresie pracy stosunek lekarz-pacjent był nakazowy. Lekarz miał niedostępną pacjentowi wiedzę medyczną, zalecał leczenie i już. Często także pacjent nie był zainteresowany tym co mu dolega, zadowalał się propozycją lekarza np. „proszę przyjmować tabletki 2x dziennie” czy informacją, że: „trzeba operować”. Obecnie w relacji lekarz-pacjent niezbędny jest stosunek partnerski. Skończyła się nasza tajemna wiedza, pacjent korzysta z wiedzy medycznej powszechnie dostępnej. Wiemy, że sięganie do różnych internetowych danych „medycznych” nie zawsze wychodzi pacjentowi na dobre, ale tym bardziej nie można pozostawiać go bez sensownego, zrozumiałego i zaakceptowanego przez pacjenta postępowania. Niezbędne jest opracowanie planu diagnostyki i leczenia, omówienie celów leczenia, przedstawienie możliwych powikłań. Z perspektywy lekarza pracującego prywatnie słyszę nieustannie: „przychodzę do pani, bo na NFZ lekarz niczego mi nie wytłumaczył”. Czy tak powinno być, chyba nie. Ale nie zapomniałam czasów jak w poradni przyklinicznej miałam zapisanych 30 pacjentów do zbadania w ciągu 3 godzin. A czekali pacjenci na oddziale, zabiegi czy chorzy na Izbie Przyjęć.
Ale ad rem, skargi dotyczące lekarzy w wieku emerytalnym dotyczą tak nieaktualnej wiedzy medycznej jak również apodyktycznego, dyrektywnego traktowania pacjentów przez lekarza. Przypominam, że Rzecznik po wpłynięciu skargi gromadzi dokumentację medyczną. Muszę tu przypomnieć, że istnieje obowiązek prowadzenia dokumentacji elektronicznej dotyczący lekarzy i lekarzy dentystów, o czym mówi rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 8 maja 2018 r. w sprawie rodzajów elektronicznej dokumentacji medycznej. Po uzyskaniu dokumentacji OROZ zwraca się do lekarza o pisemne odniesienie się do skargi. Przykro to powiedzieć, ale zastosowane leczenie często jest za króla Ćwieczka, a argumentacja, że lekarz pracuje już 40 czy 50 lat nie jest gwarantem posiadania aktualnej wiedzy medycznej.
Nie chcę, żeby komuś stało się przykro, ale może warto czasami pomyśleć, czy dajemy radę, czy rzeczywiście musimy robić wszystko, czy może warto zrezygnować z jakiegoś pacjenta czy jakiejś procedury, bo wzrok nie ten i siła w rękach i nogach nie taka jak za młodu, o mózgu już nie wspominając. Łączę emeryckie pozdrowienie „Niech ZUS będzie z nami”.